Nasze
opinie
|
sevillana budzi do życia
Sevillaną
zaraziła mnie moja siostra. Ku mojemu własnemu zdumieniu. Nie
planowałam uczyć się - chciałam tylko oglądać. Flamenco wydało
mi się czymś odległym. Pięknym ale niedostępnym. Co innego moja
12-letnia córka - to ona miała rozpocząć naukę u Kasi. Ale skoro
już i tak musiałam zawozić ją na lekcje (prawie
Sevillana jest wymagająca! Trzeba
zapomnieć o całym bożym świecie i zmagać się z własnym ciałem,
emocjami, kompleksami. To absolutnie fantastyczne. Pierwsza
lekcja jest najtrudniejsza - jak spojrzeć w lustro i wytrzymać
ten widok? Polki są bardzo krytyczne w stosunku do siebie.
Niezależnie od wieku, figury i urody. Prawie wszystkie patrzą na
swoje odbicie w lustrze z niechęcią, przez pryzmat wszelkich
niedoskonałości. Razem jest łatwiej. Uczymy się andaluzyjskiej
pogody ducha i akceptacji siebie. Kiedy próbujemy się porównywać,
oceniać siebie, koncentrować na technice - znika radość. W Polsce najważniejszy jest cel, czyli wynik. To nas gubi.
W tańcu
droga jest celem i
każdy krok może już sprawiać radość. Sevillana pomaga wyzwolić
się z natrętnego samo-krytycyzmu. Przestajemy myśleć o sobie, o
problemach, o pracy. Króluje gorący rytm i słoneczna muzyka.
Zaczynamy uśmiechać się do siebie i nastrój fiesty powoli
udziela się każdemu. To właśnie magia Andaluzji... słoneczny pro-mień w północno-europejskim kra-ju. Sevillana ma
jeszcze i tę zaletę, że znakomicie nadaje się na fiesty. Tańczy
się ją w różnych układach. Płeć nie ma znaczenia - panowie są
mile widziani, ale nie są nie-zbędni. Zabawa jest wspólna i nikt
nie podpiera ściany. Kto się zmęczył -
pije czerwone wino lub sok pomarańczowy i uśmiecha się do
tańczących.
¡Viva la fiesta! ¡Viva Fuente de la Amapola!
taniec cieszy, wciąga
Wciąż się uczymy, wciąż wiele przed nami,
ale
taniec cieszy, wciąga, pozwala zapomnieć o
stresie (no chyba że jest to
występ publiczny - na zdjęciu Basia po prawej
stronie podczas pokazu sevillanas na Targach Tańca 2010).
Istotne jest, żeby oddać się temu
Gdy byłam nastolatką , widząc w telewizji kobiety odziane w zwiewne suknie z czerwonym kwiatem we włosach, tupiące w takt hiszpańskiej muzyki, czułam w sercu ukłucie i myślałam: „To niesamowite jak emanują energią, emocjami i jakie to piękne!”. Byłam autentycznie wzruszona. Przez lata obserwowałam na ekranie ludzi z odległych stron (nawet całe klany rodzinne) pochłoniętych rytmami flamenco… Pomimo tak dużej odległości ich radość oddziaływała na moją duszę – a więc patrzyłam i... tęskniłam. To co oni robili było zupełnie egzotyczne, zbyt odległe dla osoby takiej jak ja. Wiedziałam, że u nas istnieją grupy flamenco, czytałam ulotki i zaproszenia ale nie śmiałam z nich korzystać, zanurzona w codzienne obowiązki i kłopoty. Brakowało mi wiary w to, że może się udać. Czułam się jednak „głodna” czegoś, odczuwałam nieprzeparte pragnienie aby dotknąć tej muzyki, musnąć choć kilka podstawowych kroków flamenco. Wydawało mi się to nie do zrealizowania więc pogodziłam się z sytuacją i tylko raz po raz oddawałam się słuchaniu rytmów, które mnie poruszały, cieszyły i dodawały energii.
Aż pewnego dnia usłyszałam o Fuente de
barwny i radosny
świat, który warto odkryć!
Ewa
Do
akademii tańca uczęszczam od samych jej początków.
Fuente de la Amapola oznacza dosłownie „źródełko makowe”, ale
dla mnie to przede wszystkim źródło radości. Radość
przynosi sama nauka tańca - zapamiętywanie kolejnych kroków,
układów i uczenie się panowania nad koordynacją własnego ciała w
rytmie muzyki flamenco. Prowadząca zajęcia potrafi w niesamowity
sposób przekazać innym swoją pasję i miłość do flamenco. Nawet
jak my nie mamy siły i chęci do tańca, a nasze myśli błądzą
gdzieś wśród codziennych problemów, tuż po przekroczeniu sali
zaraża nas swoim entuzjazmem. Sevillanas to mało znany w Polsce
taniec. Zapewne istnieją profesjonalne definicje tłumaczące,
czym są Sevillanas. W moim odczuciu to taki rodzaj tańca
flamenco, który pozwala każdemu poczuć w sobie, choć odrobinę
hiszpańskiego temperamentu.
To barwny i radosny
świat, który warto odkryć!
MAŁGORZATA
Flamenco
nigdy nie było moim marzeniem. Nie słuchałam muzyki flamenco,
wręcz przeciwnie, pewne rytmy denerwowały mnie. Do tej pory nie
oswoiłam się z nimi. Tym bardziej nie wyobrażałam sobie że mogę
i że kiedyś będę tańczyć flamenco. Sama tego nie rozumiem i nie
wiem jak to się stało ale tańczę sevillanas a to, jakby nie było,
rodzaj tańca z rodziny flamenco, który tańczy się na fiestach i
w zasadzie gdzie się tylko da.
Nie żałuję tej decyzji! Bardzo lubię chodzić na zajęcia.
Spotkałam tam wielu świetnych ludzi. Razem tańczymy, śmiejemy
się, rozmawiamy, pokonujemy swoje ograniczenia, kompleksy a
każdy ma ich niemało. Świetnie spędzamy wspólnie czas ucząc się
nowych układów i kroków. Słuchamy radosnych dźwięków sevillanas.
Czas spędzony na tańcu nastawia mnie pozytywnie do życia.
Odstresowuje! Zapominam o trudnych chwilach, coraz bardziej
akceptuje siebie, dostrzegam piękno, które mam w sobie. Polecam
ten taniec wszystkim! Warto się potrudzić bo efekty są
niesamowite! Potrzeba
tylko wytrwałości...
|
|
|